Hausboot po polsku, czyli ekonomiczna wersja barkingu - część 1

Barki motorowe są na wodach Pętli Żuławskiej coraz bardziej popularnymi jednostkami do uprawiania turystyki wodnej. Nie każdego jednak stać na czarter lub zakup takiej jednostki. Co wtedy? Czy istnieje jakieś sensowne, alternatywne rozwiązanie?






Hausboot czyli barka motorowa
W Polsce istnieje bogata sieć śródlądowych dróg wodnych. Wiele szlaków śródlądowych składa się z odcinków kanałowych i rzecznych. Pętla Żuławska jest właśnie taką drogą wodną. Na czym więc uprawiać tu relatywnie tanio i wygodnie wielodniową turystykę wodną? Co zrobić, jeśli chcemy mieć własną "barkę motorową" a na zakup stoczniowej jednostki po prostu nas nie stać?

Znane od wielu lat na zagranicznych szlakach, z przewagą kanałowo-rzecznych odcinków hausbooty, czyli łodzie, lub jak kto woli, barki motorowe, wyposażone w silnik, są bardzo popularnym sposobem na spędzanie wakacji i zwiedzanie. Na wodach Pętli Żuławskiej są oczywiście dostępne. Jednak nie dla wszystkich wodniaków czarter takiej jednostki pozostaje w zasięgu ich portfela, nie mówiąc o jej zakupie.

Czym więc pływać po akwenach Pętli Żuławskiej, z przewagą kanałów i rzek? Oczywiście, jeśli nas na to stać - możemy pływać "klasycznym" hausbootem, lub, nazywając bardziej po polsku - barką motorową? A jeśli nasz budżet jest ograniczony, ale chcemy pływać w sezonie dłużej niż jeden tydzień? Oczywiście, warto wtedy pomyśleć o wybudowaniu własnego hausboota. Jest to rozwiązanie wielokrotnie droższe, niż czarter, ponieważ kupno lub budowa klasycznej barki motorowej to ogromny wydatek, rzędu stu czy dwustu tysięcy złotych. My jednak mamy inną propozycję - opisywany przez nas hausboot jest wielokrotnie tańszy.

Hausboot po polsku, czyli tanio i (w miarę) wygodnie
Trzy połączone pływaki z pomostem wypoczynkowym z przodu i z tyłu, pomiędzy nimi osadzona przyczepa campingowa, za rufą silnik przyczepny 10-15 KM i... w drogę. Proste do wykonania, relatywnie tanie, łatwe do transportu na inny akwen i przechowania w zimie. Nie wymagające dużych przystani i wielkiego zaplecza.

A w razie braku chętnych na rejsy czy zmiany planów, pływaki zawsze można przerobić na przykład na... fragment pływającego pomostu, natomiast przyczepę sprzedać lub wypożyczać... już na lądzie. Szczegóły techniczne wykonania jednostek, dopasowanych do różnej wielkości przyczep, kwestie stateczności, bezpieczeństwa, ewentualny podział kadłubów wodoszczelnymi grodziami pozostawiam fachowcom, jednak, jak widać na zdjęciu zbudować „takie coś” i pływać nim bezpiecznie można. Oczywiście, unikanie takim hausbootem wysokiej, jeziorowej fali i silnego wiatru jest jak najbardziej wskazane, ale w końcu tam, gdzie popłyniemy, jezior zbyt wiele nie ma...

Możliwość w miarę szybkiego i prostego wykonania „polskiego hausboota” umożliwia inwestycję w taką jednostkę prywatnym inwestorom, niewielkim firmom, gospodarstwom agroturystycznym. Jest to po prostu tanie!!! Większość projektowanych w Polsce klasycznych jednostek typu "hausboot" to wydatek rzędu stu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Mały "hausboot po polsku" powinien kosztować wielokrotnie mniej. Gdyby tak jeszcze wesprzeć się stosownym unijnym funduszem? Wydaje się również, że pojawienie się takich najprostszych "kempingowych hausbootów", wzbudzi wzrost zainteresowania również większymi jednostkami. Ciąg dalszy nastąpi.  
Piotr Salecki

  • Druga część artykułu jest tutaj


Hausboot Campingowy na Szkarpawie - fot. Piotr Salecki


Hausboot Campingowy na Szkarpawie - fot. Piotr Salecki

Hausboot Campingowy w śluzie Gdańska Głowa - fot. Piotr Salecki

Odpowiedzi

Dodaj nową odpowiedź